Kto z nas nie marzył o życiu na Teneryfie? O tym jak wyglądało moje kilka długich miesięcy na wyspie, kiedy to z mężem postanowiliśmy przezimować w ciepłych krajach, możecie przeczytać na tym blogu. No dobrze, nie każdy może spakować pracę (komputer) do plecaka i wyjechać, ale gdyby tak spakować studia do walizki i ruszyć wprost na piękną wyspę? Studia na Teneryfie, wymiana studencka Erasmus Hiszpania to jedna z możliwości, o której opowiada Agnieszka, studentka filologii hiszpańskiej. Agnieszka zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań, które z mojej perspektywy wydają się istotne, kiedy bierzemy ten kierunek pod uwagę na wymianę studencką czy studia za granicą.
Zachęcam do zadawania pytań w komentarzach, oraz dzielenia się swoimi doświadczeniami z wymiany studenckiej lub praktyk Erasmus.
Nazywam się Agnieszka, mam prawie 25 lat, pochodzę z małej wioski zwanej Uście Gorlickie, to prawie przy Słowacji. Jestem na drugim roku studiów magisterskich na filologii hiszpańskiej na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, i właśnie semestr zimowy spędziłam na wymianie na Teneryfie. Interesują mnie języki obce i literatura fantasy, a ostatnio również fotografia, ale tylko hobbistycznie, a akurat Teneryfa jest przepiękna i można tutaj naprawdę zabawić się w fotografa.
Mieszkałam już kiedyś w Hiszpanii, a dokładniej w Madrycie (5 i 6 klasa podstawówki), i raczej nie myślałam o tym, by w ogóle planować Erasmusa, bo nie było to dla mnie nic nowego. Stało się to za namową mojego chłopaka, który ze mną studiuje, i który nigdy nie był w Hiszpanii. Na sam półwysep nie chciałam jechać, ale okazało się, że mieliśmy do wyboru Teneryfę, poza tym dwie z naszych koleżanek z roku były wcześniej na wymianie na tej właśnie wyspie, więc trochę się nasłuchałam jak tu jest pięknie.
Jeśli chodzi o tą całą papierologię, to ja tego nienawidzę, nie mam do tego cierpliwości. Niestety, przed wyjazdem było trochę papierkowej roboty, wybieranie przedmiotów, chodzenie za koordynatorką, podpisy, pieczątki, wysyłanie dokumentów do uczelni na Teneryfie. Ogólnie, dla mnie masakra.
Jeśli chodzi o papierkową robotę po przyjeździe na wyspę, było tylko gorzej. Załatwianie numeru N.I.E., empadronamiento (na które czeka się aż miesiąc, ale są super zniżki dzięki temu), abono joven, legitymacja studencka… W sumie, wyrobienie wszystkich potrzebnych dokumentów zajęło mi prawie 2 miesiące, a to tylko dlatego, że Hiszpanie mają swój własny styl życia, nie spieszą się, a w dodatku co chwile im coś nie pasowało w papierach. Dlatego trzeba zabrać ze sobą ogromne zapasy cierpliwości. A to oczywiście nie koniec! Po powrocie czekają mnie kolejne papiery, aby zakończyć cały proces Erasmusa.
Przewodnik praktyczny po Teneryfie znajdziesz tutaj.
PS. Możesz zarezerwować atrakcje, muzea, bilety na autobusy turystyczne hop on-off, bilety wstępu, rejsy, wycieczki z przewodnikiem i wiele więcej na tej stronie online. Dzięki temu zaoszczędzisz czas na miejscu i nic Cię nie ominie. Miłego wybierania!
Tak jak już mówiłam wcześniej… Hiszpanie mają swój świat. Na uczelni jeden z naszych profesorów często się spóźniał, nawet 15-20 minut (gdzie w Polsce studenci już dawno by byli w drodze do domu), albo nawet nie przychodził. Zajęcia z tym Panem miały trwać godzinę, ale on potrafił je przeprowadzić w 20 minut i kazać iść na obiad. Poza tym, wszystkie notatki były dodawane na wirtualny dziennik, co pozwalało na niechodzenie na zajęcia, a sam profesor problemów z tym nie robił. Trochę się tylko zdziwił kiedy podczas egzaminu nagle się okazało, że na jego przedmiocie jest jakieś 20 osób, a nie 6.
Inny profesor był taki „lajtowy”, że na pierwszych zajęciach zrobił 10-minutową przerwę na papierosa, gdzie właśnie można było sobie z nim pogawędzić przy papierosku. Najfajniejsze to chyba i tak to, że on mieszka obok mnie i zdarzało mi się go spotkać na ulicy, a wtedy on jak to Hiszpan, buziaczek na przywitanie. Ja w szoku, ale rozbawiona. Gdzie takie coś w Polsce by przeszło?
Tutaj jest całkiem inne podejście do studenta, też właśnie takie „na lajcie”, gdy są prace na zaliczenie, to terminy nie są jakoś rygorystycznie przestrzegane, poza tym większość tych prac to takie trochę lanie wody, bo wymóg to np. cztery strony, gdzie można to już świetnie i ze szczegółami napisać w dwóch. Stosunek studenta do profesora też różni się diametralnie.
Ja już miałam z tym styczność, ponieważ będąc w 5 i 6 klasie podstawówki dzieciaki też zwracały się do nauczycieli po imieniu, a nie na Pan/i. Czułam się tu trochę jak podstawówce, bo nikt mnie nie poganiał do nauki, nie musiałam robić rzeczy na już, wszyscy byli trochę takimi ciotkami i wujkami.
Post: 10 rzeczy, które zaskoczyły nas na Teneryfie
Jeszcze nie dostałam wyników egzaminów, ani prac zaliczeniowych, bo sesja się kończy 31.01 dopiero, a mamy 28.01, więc nie mogę się pochwalić. Ogólnie uczęszczanie czy nieuczęszczanie na zajęcia nie jest problemem. Z dwóch przedmiotów zamiast egzaminu mieliśmy po prostu kilka prac na zaliczenie, co nie ukrywam jest wygodne. Tylko z jednego przedmiotu mieliśmy egzamin, z krytyki literackiej, ale egzamin wyglądał tak, że materiały nie były potrzebne w ogóle i można było korzystać z internetu, a nawet konsultować się między sobą. Najgorsze jest to, że pomimo takiej swobody, to właśnie ten egzamin nie wyszedł mi najlepiej i mam tylko nadzieję, że się jednak uda.
Hmm… Ja jestem nudną studentką, bo wolę siedzieć w domu. Chodziłam na uczelnie tylko 3 dni w tygodniu, reszta wolna, która była przeznaczana na leniuchowanie bądź zwiedzanie wyspy. Udało się nawet popłynąć na La Gomerę.
Post z atrakcjami Teneryfy: co warto zobaczyć na Teneryfie?
Chyba był to język jakim się posługiwali profesorowie. Jeden z profesorów od literatury posługiwał się takim słownictwem, że kompletnie go nie rozumiałam. Drugim problemem było to, że mówił tak szybko, że pomimo, że nie rozumiałam co mówił, chciałam notować, ale nie wiedziałam czy notować, to co właśnie skończył mówić, czy to, co już zaczął mówić.
Trudne było też to, że tutaj studenci nie wymieniają się tak materiałami jak my w Polsce. Zawsze jak mi czegoś brakowało, to mogłam napisać na czacie, a ktoś był tak dobry i mi podesłał zdjęcia, a tutaj to takie uwłaczające się wydaje. Jedna dziewczyna chciała nawet odkupić notatki, bo jej czegoś brakowało. Może to tylko u mnie tak było, nie wiem.
Nie sądzę, aby Erasmus mnie bardzo zmienił. Raczej moje postrzeganie Hiszpanii i jej mieszkańców pozostaje takie samo jak wcześniej, a może nawet i bardziej mnie utwierdziło w moich przekonaniach. Na pewno nie będę odkładać podróżowania na później, bo akurat w tym aspekcie zdałam sobie sprawę z tego ile satysfakcji można czerpać z odkrywania nowego miejsca. I nie, moim marzenie nie jest przeprowadzka do Hiszpanii. Najlepiej mi jednak w Polsce.
Jak najbardziej polecam. Najlepsze miejsce do omijania naszej śnieżnej zimy, jeśli ktoś jej nie lubi, a ja uwielbiam, dlatego trochę mi smutno. Na uczelni zero jakichkolwiek stresów, każdy żyje jak chce. Zauważyłam, że niektórzy studenci nawet śmieszkują z profesorów w ich obecności, więc jest też dużo śmiechu (zwłaszcza gdy profesor zacznie przeklinać na potrzeby żartów).
Mieszkam w samym centrum Santa Cruz i zdarzało mi się spacerować w nocy i mogę powiedzieć, że jest bezpiecznie. Można poznać wielu innych Erasmusów i oczywiście Hiszpanów, a Polak w sklepie pomoże ci znaleźć pieprz mielony. Wydaje mi się, że ludzie tutaj są milej nastawieni do siebie niż np. w Madrycie.
Teneryfa tanie loty: przewodnik dla zielonych o tanim lataniu.
Tak, trochę się udało zwiedzić, jednak nie wszystko. Zabrakło czasu. Ale, zakochałam się w drodzę TF-12, którą można z Santa Cruz dojechać do El Bailadero. Przepiękna droga przez góry, szczerze to nawet ta droga na Teide, która również jest przepiękna, nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia jak ta. Kolejnym cudownym miejscem, a raczej szlakiem, był szlak 10-kilomerowy z Cruz del Carmen do Punta del Hidalgo. Droga okropna i nie polecam osobom, które mają problemy z kolanami, ponieważ dla mnie zejście było hardkorowe, a nie mam problemu z nogami, ale widoki po drodze i owieczki na szczycie – bezcenne. Brakowało tylko śniegu i oscypków.
Kolejną atrakcją jest oczywiście wulkan. Ja i moi znajomymi postanowiliśmy, że wyjdziemy pieszo, no i niektórym prawie się udało. Widok tego morza chmur był niesamowity. Niestety, nam pogoda nie dopisywała i było okropnie zimno (13 grudnia), zimniej mi było niż w Polsce. Dodatkowo, możliwe było, że kolejka nie zjedzie w dół. Nie miałam już siły, żeby się wracać i schodzić pieszo, pewnie bym tam siedziała do momentu, w którym kolejka zaczęłaby zjeżdżać. Takich wspomnień nie będę miała z żadnego innego miejsca, myślałam, że umrę, że zamarznę.
Innym znanym i lubianym miejscem są Los Gigantes, najlepiej popłynąć łodzią, aby móc zobaczyć je od strony oceanu. Plusem łódki jest to, że zabierają w miejsce gdzie można spotkać delfiny i walenie, takie 2w1. Będąc w Los Gigantes można od razu zahaczyć o byłą wioskę piratów – Masca. Mi udało się w ostatniej chwili tam dotrzeć, ponieważ słońce się już prawie schowało i zaczynało się robić ciemno, a przecież trzeba było zrobić pamiątkowe zdjęcie. Sam droga do Masca jest tak samo fascynująca co TF-12. Polecam w czasie zachodu słońca. To był chyba najpiękniejszy zachód jaki widziałam w życiu.
Niestety, nie udało mi się zwiedzić północnej części parku Teno, ani północno-wschodniej części parku Anaga, a bardzo byłam ciekawa co tam można zobaczyć. Jest też takie miejsce Las ventanas de Güimár, którego też nie było mi dane zwiedzić, ale na zdjęciach wygląda naprawdę obiecująco. No i słynne baseny naturalne Garachico, których też nie odwiedziłam, ale zawsze mam powód, żeby wrócić. No i zapomniałabym. Warto się wybrać na La Gomerę będąc na Teneryfie. Mi wystarczyły 2 dni by objechać wszystkie punkty, które sobie wyznaczyłam, czyli dookoła wyspy.
Wybierasz się na wulkan Teide na Teneryfie? Zarezerwuj wjazd kolejką lub inną rozszerzoną atrakcję online, aby mieć pewność, że zwiedzisz wulkan Teide podczas swoich wakacji na Teneryfie. Więcej o zwiedzaniu wulkanu przeczytasz w tym poście.
PS. Czy wiesz o naszej grupie na fb Teneryfa na własną rękę: zwiedzanie, noclegi, przewodniki, wycieczki? Dołącz do nas, tutaj znajdziesz wszystko czego potrzebujesz lecąc na Teneryfę.
Chciałabym polecić wszystkim wynajęcie auta chociaż raz. Zwiedzanie wyspy z drogi jest świetne, myślałam, że to będzie coś typu, że jedziemy do tego miasta, potem nic, kolejne miasto, potem nic. Nic bardziej mylnego. Cały czas jest jakiś widok. Ciągle widać góry, albo morze, albo jakąś typową roślinność tej wyspy. Jedyny problem to, to że w centrum Santa Cruz nie ma prawie szans zaparkować.
Chciałabym również życzyć cierpliwości i cierpliwości takim osobom jak ja, które nie mają głowy do papierów. Tak jak mi powiedziała moja koleżanka, która była tutaj semestr wcześniej, że tutaj nauczysz się cierpliwości, bo na wszystko trzeba czekać, a z doświadczenia wiem, że nie pośpieszysz ich choć byś jak chciał/a.
Dodatkowa informacja dla ludzi, którzy wkrótce (luty/marzec) przyjadą i będą korzystać z tramwajów – sprawdzajcie informacje, ponieważ jest strajk, i przerwa w kursowaniu może wynosić nawet 2h.
Myślę też, że Teneryfa jest świetnym miejscem dla osób zainteresowanych turystyką. Osoby, który mają możliwość zrobienia praktyk tutaj na pewno nie pożałują, a i nudzić się nie będą.
Szukasz hoteli na Teneryfie? Możesz je zarezerwować tutaj.
W AirBnB zarezerwujesz miejscówki na całym świecie. Na start mam dla Ciebie 100zł zniżki na pierwszą rezerwację jeśli skorzystasz z mojego linka o tutaj.